Marek Baterowicz – WSPOMNIENIE O JOANNIE MĄDROSZKIEWICZ
Bóg zabrał Joannę z tego padołu, bo jaki Anioł zagrałby Mu piękniej na skrzypcach? A Joanna Mądroszkiewicz (ur. 22 marca 1956 w Szczecinie) cokolwiek grała, jej smyczek wyczarowywał brzmienia cudowne i niezwykłe…
I tak było z Szymanowskim (nagroda w Luksemburgu), Wieniawskim, transkrypcjami Chopina, Bachem (uznanie recenzentów w Niemczech), Mozartem (nagroda miasta Wiednia!), Beethovenem, Schubertem, Brahmsem, Paganinim czy Haydnem… Pozostały nam tylko nagrania jej genialnych interpretacji. Jako skrzypaczka była niejako ambasadorem Polski i artystką klasy światowej. O jej muzycznych laurach i wirtuozerii pisałem już w „Aliansie muzyki z poezją” (vide: „Ekspresje”, 2013, tom IV). Tam też była relacja z jej debiutu w warszawskiej Filharmonii Narodowej w r.1979, wsoko ocenionego przez krytyków. I wiemy, że muzyka nie przysłaniała jej świata – nasłuchiwała jak bije jego Serce: „czasem radośnie, wytrwale/ częściej ułomnie”. A jej umiłowanie poezji, a także Ojczyzny było wyjątkowe. Na emigracji w Austrii – gdzie została po wprowadzeniu stanu wojennego – przeżywała wszelkie wydarzenia w Kraju każdym nerwem i cząstką duszy. Była to miłość do Polski tak głęboka i tak intensywna, że Joanna jakby spalała się w jej płomieniu. I nie godziła się na Polskę, którą sprawił nam układ magdalenkowy, przedłużając wszechwładzę partyjnej nomenklatury i jej służb. Dla Niej prawdziwa Polska jeszcze nie zaistniała. Pisze o tym w tym wierszu:
j
Lecz dzisiaj kraju tego nie ma
I tylko tlą się skry…
Nie ma już Polski
Są ulice
I puste, zimne pola
I w ludzkich sercach krzyże…
h
I dlatego słowo POLSKA – jak pisała w innym wierszu – jest czasem kamieniem, którego unieść nie można. A ogromnym wstrząsem była dla Joanny smoleńska „katastrofa”, której poświęciła wiele przejmujących wierszy…
..
Płaczę nad Wami
którzy
w niewyjaśnionych
tajemniczych
ukrytych
przemilczanych
zakłamanych
nieznanych
okolicznościach
męczęnską śmiercią
rozdarci
spaleni
rozerwani na kawałki
może zastrzeleni (czy na pewno wiemy że nie?)
spoczywacie w zaplombowanych trumnach
a może gdzie indziej…
,,
W innym wierszu Joanna chciałaby być „czarną skrzynką”, bo …przeżyłaby zamach i wiedziałaby wszystko…Dzisiaj, kiedy – dzięki niezależnym ekspertom i komisji Macierewicza – wiemy już wszystko, Joannę Bóg wezwał do raju, spełniając życzenie z Jej wiersza:
ll
Jeśli do raju
to chciałoby się Chopina
i parę polskich wierszy
i altankę w maleńkim ogrodzie
pełnym róż…
mm
Tam spotkała swoich Rodziców, tam stroi skrzypce dla Pana… A Karol Wojtyła już święty prosi Ją o autograf na tomiku „Zielona wyspa”, który właśnie dostał pocztą niebiańską nadany przez krakowską oficynę. I On cieszy się, że Joanna jest w Domu Ojca zamiast cierpieć na ziemi, gdzie więcej demonów niż aniołów. Gdzie ustępujący prezydent ma czelność nazwać „falą nienawiści” ruch, który dał zwycięstwo Dudzie idącemu z autentyczną miłością na ratunek Ojczyźnie. Gdzie rząd smoleńskiej kłamczuchy zamiast podać się do dymisji zmienia trzech ministrów dla zamydlenia oczu, w tym nominacja ministra zdrowia odbiera ludziom chirurga ratującego życie – więc kolejne uderzenie w naród! Naród bity ze wszystkich stron… A Joanna walczyła długo o swój żywot doczesny, bijąc chyba rekord światowy, bo poddała się aż 54 terapiom chemicznym! I z chrześcijańską pokorą nazywała to „łaską cierpienia”. W tym stanie nie traciła poczucia odpowiedzialności, do końca chciała służyć ludzkości i Ojczyźnie jako skrzypaczka i poetka, a jeszcze kilka miesięcy przed zgonem wystąpiła w swej rodzinnej Gdyni, w Klubie „Gazety Polskiej”, urzekając zebranych swymi wierszami i muzyką, choć terapia coraz bardziej osłabiała jej organizm. Do końca piętnowała Polską Ośmiornicę (PO), która oplątała Kraj i obywateli podstępnymi mackami… I bez lęku wskazywała tajniaków, którzy na Krakowskim Przedmieściu osaczali ludzi broniących Krzyża, paradując :
bb
w butach wyczyszczonych na błysk
chlupie im smoleńskie błoto
oni – nasi bracia zdrajcy…
h
A Joanna – już w Domu Ojca – modli się o naszą Ojczyznę, być może słowami swojej „Polskiej Litanii” (z drugiego tomiku „Polskie Drogi”, Kraków, 2013), wiersz, który zarazem przypomina nam esencję polskości, a kończy się prośbą:
g
Matko nasza odwróć tę kartę
Chryste zmiłuj się
Powstrzymaj następny cios
h
Modlitwa to godna szczególnej uwagi, gdy Polska Ośmiornica (metafora powracająca w cyklu jej ostatnich wierszy) nieustannie dławi Ojczyznę…
b
Obawy i prognozy Joanny, mej siostry planetarnej, nie należały do wzorów optymizmu, dlatego pominę je, by nie wpędzać czytelników w depresję. Wierzę też, że mogą być one odwrócone modlitwą i działaniem Ducha Świętego, w którego mocy pozostaje przemiana oblicza „tej ziemi”. Zwycięstwo Dudy jest jej znakiem… A Joanna wraz ze Św. Janem Pawłem II i bł. Jerzym Popiełuszko tworzy teraz w niebie nieustającą Radę Pomocy Polsce, skoro rodacy w dorzeczu Wisły nie myślą o swej Ojczyźniew dniu wyborów. Bo Joanna kochała Polskę tak mocno, że pragnęła w niej „całować każde napotkane drzewo”! Zmarła jednak we Wiedniu – 4 czerwca 2014 roku – po długiej chorobie, a spoczęła w rodzinnym grobie w Gdyni.
g
Marek Baterowicz
Skomentuj