Bezkarne prowokacje – czy grozi nam wojna z Rosją?
Już chyba nikt nie łudzi się, że okres „zimnej wojny” należy wyłącznie do historii. Agresywna polityka putinowskiej Rosji nie ogranicza się do wojny na Ukrainie. Putin cynicznie i konsekwentnie pokazuje Zachodowi, że sowieckie metody stawiania bezradnych demokracji wobec faktów dokonanych i bezczelnego wypierania się oczywistych win, można nadal stosować wobec strategii pokornego akceptowania agresji.
Do kolejnej prowokacji w przestrzeni powietrznej doszło w środę u zachodnich wybrzeży Anglii. dwa rosyjskie bombowce Tu-95 Bear H przeleciały z północy na południe w odległości 26 mil od wybrzeża. Leciały bez włączonych transponderów, nie reagując na próby komunikacji. RAF poderwał myśliwce Typhoon, które przez 12 godzin eskortowały intruzów. Teoretycznie rosyjskie myśliwce znajdowały się w przestrzeni międzynarodowej, ale jak podają przedstawiciele RAF, było to w „obszarze zainteresowania Zjednoczonego Królestwa”.
Incydent nie jest wyjątkową akcją. Wpisuje się w regularną taktykę prowokowania państw NATO i ich sojuszników oraz wypróbowywanie, jak daleko można się bezkarnie posunąć. Wygląda na to, że Zachód będzie cierpliwie znosił podobną wojnę nerwów, pewnie do momentu, kiedy dojdzie do prawdziwej tragedii. Dotychczas najbardziej spektakularnym i kompromitującym NATO incydentem było pozorowanie nalotu na amerykański statek wojenny podczas akcji zajmowania przez Rosję półwyspu krymskiego.
(ar)
fot. Wikipedia
Skomentuj