Aleksander Rybczyński – Van Gogh bez bólu


Oryginalną wystawę można obejrzeć do 3 września w National Gallery w Ottawie. „Van Gogh Up Close” ( w zbliżeniu) prezentuje ponad czterdzieści obrazów holenderskiego mistrza, sprowadzonych z światowych galerii i prywatnych kolekcji. Jak postrzegają van Gogha komisarze ekspozycji? Zgromadzono dzieła, powstałe podczas czteroletniego pobytu artysty we Francji w latach 1886-1890 – kwiaty, pejzaże, płótna będące odzwierciedleniem zachwycającej ulotności i piękna natury. Zestaw dzieł Vincenta jest równocześnie niezwykły i zaskakujący: malarz, zwykle kojarzony z ekspresyjnym dramatem burzliwej, pełnej rozpaczy egzystencji, pokazany jest w wersji „light” – niemal dietetycznej, jako łagodny obserwator natury i piewca uroków przyrody. Drastyczne i pobudzające do głębokiej refleksji najsłynniejsze obrazy musimy przywoływać z pamięci; na ścianach galerii przeciągają się politycznie poprawne świadectwa afirmacji życia.

 

Oglądałem wystawę targany mieszanymi uczuciami: zachwycają mało znane, wielkiej urody kompozycje, malowane znajomą postimpresjonistyczną techniką, tak charakterystyczną dla van Gogha, a równocześnie ich łagodna, pozbawiona drapieżności struktura wywołuje niepokój podejrzenia, że oglądamy znieczuloną wersję osobowości wielkiego buntownika sztuki współczesnej. Z palety kolorystycznej, na którą złożyły się najbardziej kontrastujące i sprzeczne odcienie natury ludzkiej, wyeliminowano niepokojące i inspirujące do refleksji ślady pędzla, oddające prawdziwą wielkość i charakter twórczości van Gogha.

 

Autorzy wystawy są mało konsekwentni – z jednej strony kładą nacisk na edukacyjny charakter ekspozycji, prezentując współczesne van Goghowi fotografie, rysunki i japońskie grafiki, które mogły inspirować artystę, a z drugiej strony zapominają, że nie wszyscy z przesuwającego się przed eksponatami tłumu wiedzą, jak wielki dramat kryje piękno pejzaży i przyrody, którą podziwiają.

 

Wystawa mieści się doskonale w ogólnej tendencji współczesnej, popularnej kultury, kładącej cały nacisk na „rozrywkę”, ignorującą pamięć oraz istotę poszukiwania tajemnic i dramatów ludzkiej wędrówki przez życie. Zachwycając się szczegółami, bagatelizuje syntezę i prawdziwy obraz tego, co powinno się dostrzec poza pociągnięciami mistrzowskiego pędzla.

 

Być może jedynym tropem, wiodącym do sedna sztuki artysty, którego emocje nie tylko gruntowały płótna, ale i prowadziły do niekontrolowanych samookaleczeń i bezgranicznej rozpaczy, jest jedna z malarskich wersji butów. Nie przystają do całości wystawy. Odnajdujemy je na niewielkim płótnie, wśród otaczających je traw późnego lata i snopków słomy. Lakonicznie naszkicowane, bezładnie porzucone w kącie podłogi, prowokują, budzą lęk, skłaniają do refleksji i pytań o nasze niespokojne miejsce w świecie harmonii i boskiego porządku natury. Pytań, uporczywie powtarzanych nie tylko przez artystów przełomu XIX i XX wieku: „skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd idziemy”.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

 

Ilustracje:

 

Vincent van Gogh, Irys, 1890, olej na kartonie, na płótnie, 62.2 x 48.3 cm

 

Vincent van Gogh, Pole zboża ze snopkami, 1888, olej na płótnie, 55.2 x 66.7 cm

 

Vincent van Gogh, Kwitnący migdałowiec, 1890, olej na płótnie, 73.5 x 92 cm

 

Vincent van Gogh, Słoneczniki, 1887, 50 x 60.7 cm

 

Vincent van Gogh, Róże, 1889, olej na płótnie, 33 x 41.3 cm

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: