Marek Baterowicz – PIĄTA ROCZNICA ZAMACHU


   Mija piąta już rocznica smoleńskiego zamachu, a towarzysze z sekty pancernej brzozy pilnują, by nikt nie podważał absurdalnych dywagacji MA KU czy bajecznie aroganckich ustaleń raportu Millera. Wiemy o tym nie od wczoraj, a bardzo rzeczowo i trafnie podsumował to Stanisław Żaryn po ostatniej konferencji prokuratury ws. tragedii smoleńskiej ( „Anodiny w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej”, wPolityce.pl). Wykazał też, że ta sama prokuratura co innego twierdziła dawniej, a co innego utrzymuje dzisiaj – np. w kwestii odejścia znad lotniska w Smoleńsku. Ekspertyzy potwierdzające komendę odejścia nagle zostały jakby anulowane nowymi stenogramami, co tylko wspiera tendencyjną tezę MAKU et consortes o winie pilotów, a ta była przecież głównym wątkiem „śledztwa” prowadzonego przez Rosjan. Zmanipulowane zapisy rozmów z wieżą kontrolną były kwestionowane od razu przez pilotów JAKA-40, co chorąży Remigiusz Muś przypłacił życiem, a por.Arturowi Wosztylowi przecięto przewody hamulców w samochodzie, próbując zlikwidować i jego. Takie są metody usuwania niewygodnych świadków w III RP, deformującej ząbkującą demokrację i budującej na zamachu smoleńskim quasi-orwellowski system. Naród jednak odrzuca tę polityczną konstrukcję, opartą na smoleńskim kłamstwie, czego najlepszym dowodem były okrzyki „Chcemy prawdy” (!), które  usłyszano w bazylice warszawskiej po homilii Nycza, wygłoszonej w piątą rocznicę „katastrofy”.

   A Rosjanie nadal trzymają wrak samolotu i czarne skrzynki, ten stan rzeczy trwa z błogosławieństwem niby „polskiego” rządu PO-PSL, zbieraniny kukiełek czuwających nad tym, aby prawda o smoleńskiej „katastrofie” nigdy nie wyszła na jaw. Tymczasem ona już przebiła się do świadomości obywateli, a zresztą ludzie inteligentni od samego początku nie wierzyli w prymitywny scenariusz upadku Tupolewa podawany w oficjalnych mediach PRL-bis, a składany z elementów podrzuconych przez Anodinę. A jednak dzięki niezależnym ekspertom ( bo nie wszystkich zdążyli zlikwidować nieznani sprawcy) znamy dokładnie techniczne okoliczności zamachu. A rozpadnięcie się samolotu na tysiące częście oraz rozrzucenie ich na rozległym tereni podsuwało od razu jedyny logiczny wniosek: na pokładzie prezydenckiego Tupolewa musiało dojść do eksplozji. Badania niezależnych ekspertów wniosek ten potwierdziły. Przy odrobinie logiki i dobrej woli do tej samej konkluzji powinna była dojść i polska prokuratura, gdy na fragmentach kadłuba odkryto ślady trotylu. Sprawę jednak zamieciono pod dywan na czyjś wyraźny sygnał, zapewne zza Bugu. A były i inne dowody eksplozji, dostępne w opisie spalonych czy zwęglonych szczątków  ofiar, o czym we wspomnianym artykule pisał również Żaryn. Polscy prokuratorzy jakby bali się uznać owe symptomy za skutek eksplozji, co ukazuje albo brak ich profesjonalizmu, albo całkowity serwilizm wobec strony rosyjskiej. Co więcej, biegli ci kompromitują się zupełnie wykluczając wybuch na podstawie…zdjęć, zamiast oprzeć się na badaniach laboratoryjnych! Czy to jest słynny polski iloraz inteligencji, który np. potrafił przeniknąć kod Enigmy ?  A może jest to obraz inteligencji zniewolonej w państwie niesuwerennym ?

    Niedawno antypody odwiedził prof. Wiesław Binienda, który nie tylko jest ekspertem niezależnym w sprawie smoleńskiej, ale i rzeczoznawcą NASA oraz redaktorem naczelnym „Journal of Aerospace Engineering”, pracuje też w grupie ekspertów Prezydenta Obamy. Nabite sale podczas spotkań z nim świadczyły o wielkim zainteresowaniu dla smoleńskiej „katastrofy”, choć zdarzyło się, że ktoś z sali zadając pytanie mówił w tonacji Millera i Laska. No cóż, naiwnych lub popierających układ władzy post-smoleńskiej przecież nie brakuje. Także w polonijnym radiu SBS ( zawsze było polityczna tubą klakierów michnikowskich i gniazdkiem red. Szperkowicza ) wywiad z prof. Biniendą został okraszony komentarzami rzecznika z zespołu Laska,a w dodatku pani prowadząca rozmowę wmawiała profesorowi, że na wraku nie odkryto śladów trotylu. Miała widocznie lepsze informacje, co zdarza się w mediach kontrolowanych! Mimo tych dysonansów Polonia na ogół wie, co myśleć o katastrofie Tupolewa, który spadając z wysokości dwudziestu metrów nie mógł się rozpaść na tysiące kawałków bez potężnej eksplozji!  Honor polskich rozgłośni polonijnych w Australii uratowało niezależne Radio 2000FM, tam wywiad z prof. Biniendą ( zrobiony przez Elę Celejewską) przeprowadzono bez manipulacji.

    Ale jak już wiemy rekord na polu science-fiction pobiła właśnie Naczelna Prokuratura Wojskowa ogłaszając  „nowe” odczytania z czarnych skrzynek, a raczej z ich marnych ( i już sfałszowanych ) kopii przekazanych przez Rosjan. Ich kiepski stan nie pozwalał też na stuprocentową pewność przy odczytach rozmów w r.2011, ale teraz podobno użyto nowatorskiej metody i spece od Laska wysmażyli zupełnie rewelacyjne stenogramy, a nawet „dowód” spożycia alkoholu ( w dialogu ktoś wspomina piwko – a może podawała je Anodina?) i, co gorsza, obecności w kokpicie gen. Błasika. Jest to dla speców dowód słynnych „nacisków” na pilotów, ale ta interpretacja mija się z celem, bo przyczyną smoleńskiej rzezi były eksplozje na pokładzie, a nie picie piwka czy nalegania, by piloci wylądowali! ( dziś wymazuje sę komendę „Odchodzimy!”). Dlatego komisja Millera czy Laska ( wraz z prokuraturą) musi raczej udowodnić, że gen. Błasik odpalił bombę – bez tego  nigdy nie osiągnie swych celów. I tu leży zasadnicza różnica między komisjami rządowymi, a zespołami ekspertów niezależnych. Pierwsi pracują usilnie nad sianiem zamętu w śledztwie smoleńskim ( kryjąc przy tym odpowiedzialność pewnych osób), gdy eksperci niezależni dociekają prawdy w oparciu o rzetelne badania naukowe. Prymitywna propaganda „lasków i cynizm prokuratorów nie mogą wygrać z nauką, mogą jedynie opóźniać zwycięstwo ekspertyz niezależnych. Prawda o Smoleńsku wyjdzie na jaw, tak jak wyszła prawda o Katyniu. Nic tu nie da furia rządowych „ekspertów”, ani zastraszanie czy likwidowanie ludzi walczących o prawdę.

    Wygląda na to, że ostatnia konferencja prokuratury miała dodać pary Komorowskiemu, który traci punkty w sondażach…I była pewnie histeryczną reakcją na promocję książki J. Rotha o smoleńskim zamachu. A przecież gdyby śledztwo w NPW prowadzono obiektywnie to właśnie dane niemieckiego wywiadu, podane przez Rotha, powinny stać się przedmiotem starannej analizy i w Warszawie. Marzenie ściętej brzozy…  dopóki ta „polska” prokuratura basuje czastuszkom Anodiny!

Marek Baterowicz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: