WSPOMNIENIE O JOANNIE


 

Joanna Mądroszkiewicz

 

Bóg zabrał Joannę z tego padołu, bo jaki Anioł zagrałby Mu piękniej na skrzypcach ? A Joanna Mądroszkiewicz cokolwiek grała, jej smyczek wyczarowywał brzmienia  cudowne i niezwykłe…I tak było z Szymanowskim ( nagroda w Luksemburgu), Wieniawskim, transkrypcjami Chopina, Bachem ( uznanie krytyków w Niemczech ), Mozartem ( nagroda miasta Wiednia!), Beethovenem, Schubertem, Brahmsem, Paganinim czy Haydnem… Pozostały nam tylko jej genialne nagrania…Ale muzyka nie przysłaniała jej świata, a jej umiłowanie Polski było wyjątkowe. Na emigracji w Austrii – gdzie została po wprowadzeniu stanu wojennego – przeżywała wszelkie wydarzenia w Kraju każdym nerwem i cząstką duszy. Była to miłość do Polski tak głęboka i tak intensywna, że Joanna jakby spalała się w jej płomieniu. I nie godziła się na taką Polskę, którą zmajstrował nam układ magdalenkowy, przedłużając skrycie nieskrępowaną wszechwładzę partyjnej nomenklatury i jej służb. Dla Niej prawdziwa Polska jeszcze nie zaistniała i miała rację pisząc w tym wierszu:

Lecz dzisiaj kraju tego nie ma

I tylko tlą się skry…

Nie ma już Polski

Są ulice

I puste, zimne pola

I w ludzkich sercach krzyże…

I dlatego słowo POLSKA – jak pisała w innym wierszu – jest czasem kamieniem, którego unieść nie można.  Joanna była też niezwykłą poetką…Ogromnym wstrząsem była dla Joanny smoleńska „katastrofa”, której poświęciła cykl przejmujących wierszy…

Płaczę nad Wami

którzy

w niewyjaśnionych

tajemniczych

ukrytych

przemilczanych

zakłamanych

nieznanych

okolicznościach

męczęnską śmiercią

rozdarci

spaleni

rozerwani na kawałki

może zastrzeleni

( czy na pewno wiemy że nie?)

spoczywacie w zaplombowanych trumnach

a może gdzie indziej…

W innym wierszu Joanna chciałaby być „czarną skrzynką”, bo …przeżyłaby zamach i wiedziałaby wszystko…Dzisiaj, kiedy – dzięki niezależnym ekspertom i komisji Macierewicza – wiemy już prawie wszystko, Joannę Bóg wezwał do raju, spełniając życzenie z Jej wiersza:

Jeśli do raju

to chciałoby się Chopina

i parę polskich wierszy

i altankę w maleńkim ogrodzie

pełnym róż…

Tam spotkała swoich Rodziców, tam stroi skrzypce dla Pana…A Karol Wojtyła już święty prosi Ją o autograf na tomiku „Zielona wyspa”, który właśnie dostał pocztą niebiańską nadany przez krakowską oficynę. I On cieszy się, że Joanna jest w Domu Ojca zamiast cierpieć na ziemi, gdzie więcej demonów niż aniołów. A Joanna walczyła długo o swój żywot doczesny, bijąc chyba rekord światowy, bo poddała się aż 54 terapiom chemicznym! I z chrześcijańską pokorą nazywała to „łaską cierpienia”. Do końca chciała służyć ludzkości i Ojczyźnie jako skrzypaczka i poetka, a jeszcze kilka miesięcy temu w swej rodzinnej Gdyni, w Klubie „Gazety Polskiej”, miała wieczór poetycko-muzyczny urzekając zebranych swymi wierszami i muzyką, choć terapia coraz bardziej osłabiała jej organizm. Do końca piętnowała Polską Ośmiornicę (PO), która oplątała Kraj i obywateli  zabójczymi mackami…I bez lęku wskazywała tajniaków, którzy na Krakowskim Przedmieściu osaczali ludzi broniących Krzyża, paradując :

w butach wyczyszczonych na błysk

chlupie im smoleńskie błoto

oni – nasi bracia zdrajcy…

Dzisiaj Marysia Sokołowska przejęła pałeczkę od Joanny nazywając premiera zdrajcą. Bo  Polska żyje w sercach wielu, wbrew antypolskim działaniom rządu, który miał być gabinetem fachowców a stał się zbieraniną palantów. Minister Ziobro swego czasu w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”  określił to nawet dosadniej: „rządzi nami szajka”.

A Joanna – już w Domu Ojca –  modli się o naszą Ojczyznę, być może słowami swojej „Polskiej Litanii”  ( z drugiego tomiku „Polskie Drogi”, Kraków, 2013), wiersz, który zarazem przypomina nam esencje polskości, a kończy się  prośbą:

Matko nasza odwróć tę kartę

Chryste zmiłuj się

Powstrzymaj  następny cios

Modlitwa to godna szczególnej uwagi, gdy panująca nam Polska Ośmiornica szykuje kolejne ustawy niweczące dorobek narodowy, a nawet – jak czytamy na portalach – zamierza sprywatyzować lasy. Już teraz można dostać mandat za zbieranie grzybów, ale państwo może bezkarnie dosypywać sól drogową do żywności i truć pszczoły jak dowiadujemy się z książki Janusza Szewczaka „Polska – kraj absurdów” (2013). Jej autor cytuje w niej mistrza Szpotańskiego, skazanego w PRL-u za satyryczne rymy, które w kontekście podatkowych szaleństw rządu PO brzmią aktualnie: „bo trzeba doić, strzyc to bydło / a kiedy padnie – zrobić mydło”.

Obawy i prognozy Joanny, mej siostry planetarnej, nie należały do wzorów optymizmu, dlatego pominę je, by nie wpędzać czytelników w depresję. Wierzę też, że mogą być one „odwrócone” modlitwą i działaniem Ducha Świętego, który znowu odmieni oblicze „tej ziemi”. A Joanna wraz ze Św. Janem Pawłem II i bł. Jerzym Popiełuszko tworzy teraz w niebie nieustającą Radę Pomocy Polsce, skoro rodacy w dorzeczu Wisły nie myślą o swej Ojczyźnie  w dniu wyborów. Bo Joanna kochała Polskę tak mocno, że pragnęła w niej „całować każde napotkane drzewo”! A spoczęła w rodzinnym grobie w Gdyni.

 

Marek Baterowicz

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: