Aleksander Rybczyński – Hejnał na „złotym rogu”
Naprawdę trudno było liczyć na zmiany, które dokonały się w Polsce. Wybór Andrzeja Dudy na Prezydenta był pierwszym wielkim zwycięstwem, ale prawdziwe przebudzenie Polaków nie oznaczało jeszcze pewności zapewnienia uczciwych wyborów parlamentarnych w październiku. Afera podsłuchowa i coraz bardziej oczywista arogancja i niekompetencja władzy przepełniły czarę goryczy. Polacy ruszyli do urn wyborczych i sprawdzili, jak liczone są głosy.
Przez pięć lat po katastrofie smoleńskiej wydawało się, że Polska znalazła się w kleszczach obcych mocarstw i pod rządami kliki, wyprzedającej majątek narodowy i wypełniającej polecenia nieznanych sprawców i mocodawców. Opozycja była bezradna, gdyż rząd PO, mając większość w Sejmie blokował każdą inicjatywę i skutecznie dławił każdy głos protestu. Cyniczna gra w sterowaną demokrację namaszczana była przez środki masowego przekazu, elity salonów III RP i zachodnie media, powtarzające podsuwaną im propagandową papkę prasową Gazety Wyborczej.
Zwycięstwo było możliwe dzięki powszechnemu ruchowi kontroli uczciwości wyborów i pewnie bezradności skorumpowanych struktur postkomunistycznej hybrydy, niezdolnej już zapanować nad rozkładem systemu. Przed nami wielka szansa i wielka praca na rzecz prawdziwego odzyskania Polski, konieczność odbudowania zaufania i wiary w uczciwość polityki i potrzeba odzyskania sensu pojęcia służby dla ojczyzny. Musimy uwierzyć, że nie zawsze polityka musi być brudna i że znowu jesteśmy zdolni do podjęcia niepodległościowego zrywu, zapoczątkowanego przez powstanie „Solidarności” w sierpniu 1980 roku, a brutalnie stłumionego w stanie wojennym. Okrągły stół był wielkim oszustwem, które otwarło przed Polską świat i stworzyło iluzję wolności, której ceną miała być utrata tożsamości i zgoda na triumf zła i cynicznego konformizmu.
Jarosław Kaczyński podczas zwycięskiego przemówienia po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów powiedział, że wyrzekamy się zemsty. Nie może to jednak oznaczać drugiej „grubej kreski”, która ze zbrodniarzy uczyniła ludzi honoru i pozwoliła, by komunistyczni aparatczycy, ludzie służb specjalnych i zdrajcy zarządzali Polską, jak własnym folwarkiem, bogacili się w gangsterski sposób, trwonili majątek narodowy i decydowali o polityce państwa, losach ich przywódców i obywateli. W dwadzieścia sześć lat po zburzeniu muru berlińskiego, dwadzieścia sześć lat po ogłoszeniu „upadku komunizmu”, dla wszystkich tych ludzi nie może być miejsca w życiu publicznym.
Aleksander Rybczyński
Skomentuj