Niech wyjdą z głębi zdrady i hańby
Krajobraz po katastrofie smoleńskiej uległ gwałtownej transformacji. W obliczu rosyjskiej inwazji na Krym ucichły odgłosy nachalnej medialnej nagonki, usiłującej od dnia zamachu osaczyć domagających się prawdy. Wszyscy, kwestionujący oficjalny raport generałowej Anodiny i protestujący w comiesięcznych demonstracjach byli dotąd pogardliwie nazywani wyznawcami „wiary smoleńskiej” , bezwzględnie wyszydzani i kwalifikowani do kuracji w szpitalach psychiatrycznych oraz banicji w miejsca powszechnej drwiny i ostracyzmu.
W dzień czterdziestej siódmej miesięcznicy tragedii nad lotniskiem w Smoleńsku nie będzie już tak łatwo kpić. Okazało się bowiem, że w „nowej Rosji”, nad którą zachwycano się jeszcze podczas niedawnych igrzysk olimpijskich w Soczi, panują stare, sowieckie porządki. Podziw nad demokratycznymi praktykami Władimira Putina już nie należy do dobrego tonu. Z wyżyn olimpijskiej chwały władca Rosji spada w otchłań potępionych tyranów.
Powiał wiatr historii, sypiąc piaskiem w oczy smoleńskim kłamcom i nawet premier III RP, tak bardzo dotąd uważający, by nie „drażnić Rosjan” stawianiem jakichkolwiek żądań, za kłopotliwe pytania bez skrupułów obrażający i poniżający smoleńskie wdowy, gromi dzisiaj Rosję za łamanie praw międzynarodowych i agresję na walczącą o wolność Ukrainę.
Może więc warto, by wszyscy „wyznawcy pancernej brzozy” i zwolennicy pojednania z Rosją za wszelką cenę, wyszli z milczącego cienia i spojrzeli nam w oczy: Prezydent Komorowski ze swoją „arcyboleśnie prostą” przyczyną katastrofy; Jerzy Miller, któremu „nic nie było wiadomo”, by dowody były niszczone, Maciej Lasek, powtarzający mantrę „przeszkody terenowej” i „beczki” Tupolewa tuż nad ziemią; marszałek Sejmu Ewa Kopacz, stojąca „ramię w ramię” z rosyjskimi patomorfologami i zapewniająca, że teren katastrofy przekopano „na metr w głąb”; minister Arabski, któremu tak łatwo przyszło powtarzać rozkazy zakazu otwierania trumien poległych w Smoleńsku; Janina Paradowska, zapewniająca, że czaszkę Anny Walentynowicz wypchano śmieciami „dla lepszej identyfikacji”; „redaktor” Jan Osiecki et consortes, siedzący na złamanej brzozie i smarujący kłamliwe artykuły; wszyscy członkowie polskiego sejmu, którzy głosowali przeciwko powołaniu międzynarodowej komisji śledczej i wszyscy ci, którzy nie stanęli w obronie spotwarzonego generała Andrzeja Błasika i załogi Tupolewa. Niech wyjdą z głębi cienia i spojrzą nam w oczy.
Niech im towarzyszą wszyscy konformiści: ci, którzy woleli zajmować się czymś innym i wyśmiewali powody likwidacji polskiej delegacji do Katynia, sprzedajni naukowcy i salonowi artyści z Andrzejem Wajdą i Danielem Olbrychskim na czele. Barbara Brylska, wyznająca miłość ministrowi Ławrowowi. Ci, którzy rzygali Smoleńskiem i sikali pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Niech wyjdą z głębi zdrady i hańby, spojrzą nam w oczy i wypowiedzą słowa byłego rzecznika rządu Pawła Grasia: wybaczcie Polacy, „eto była prosta oszybka”.
Aleksander Rybczyński
Ilustracja: Pieter Bruegel, Upadek zbuntowanych aniołów, 1582, olej na dębie, 117×162 cm
Polska, Litwa, Estonia, Ukraina i być może Słowacja maja szanse na bezpieczeństwo jeśli wzniosą się na wyżyny rozsądku i intelektualnego porozumienia tworząc Federacje Euro-Słowiańską. To jest jedyna realna alternatywa aby zatrzymać Rosję i przestać liczyć (każdy z osobna) na zdemoralizowany i wyuzdany „ZACHÓD” który tylko używał te kraje w obliczu własnego zagrożenia jako giermka i pastucha którym się obiecuje a słowa się nie dotrzymuje. Pniewaz żaden z tych krajów nie ma takich umysłowych liderów dlatego tez zostaną wchłonięte w otchłań chciwego „ZACHODU” (Francja, Niemcy, GB) a reszta oszołomiona i zdradzona biedota podporządkuje się ROSJI na następne 300 lat.
No cóż… dusza taka moja
Chwała zanoszą się chciwi, głupotą karmią masy, a prawda po latach na pieszo dociera pod ociemniałe polsko-litewsko-ukraińskie chaty.
O władzę walczą bandyci poprzebierani w strojne szaty a naród klęczy wpatrzone w codziennie gorsze zdrady i finansowe zagłady.
Pobożni siedzą na tronach, rozpanoszeni przez lata z tacami wskazując klęczącym o nowe pobożne opląty.
Bieda zagląda im w oczy uciemiężonym narodom przez wieki, nie mając żadnej wiary w systemy, umowy i prawne wybiegi.
W wyżętej cierpieniem postaci, z popękanymi od pracy dłoniach szukają schronienia w kościołach prosząc o laskę pracy i zdrowia za zloty rzucony na tace.
Marszczę zgniewane czoło w niemocy łza za lzą się tacza szukając w niebie kata nie licząc na pomoc E-wspólnoty.
Ci którzy wierzą władzy flaszka zakropią puste połacie i żyją z dnia na dzień wołając często „Na Zdrowie, ..na zdrowie zakropim się bracie”.!!
No cóż,.. pisze te bzdury patrząc na wszystko z góry wygnany z komuny bo w głowie wciąż bębnią mi słowa ” czy Litwa, Ojczyzna to moja czy Polska ? …ty jesteś jak zdrowie; Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię zatracił…..”.