Jarosław Szarek – „Raz skończyć z tym narodem”


ChelmonskiJozef.1875.KazimierzPulaskiPodCzestochowa

„Czy zdając się na łaskę [Moskwy], kupilibyśmy dzisiaj tyle swobody, by nam wolno było żyć, jeśli nie narodowym, to przynajmniej cywilizowanego społeczeństwa życiem, byśmy mogli pilnować swej roli i swych zatrudnień, wychować rodzinę, cześć Bogu w własnej wierze i w własnym języku oddawać? Bynajmniej! Moskwa skorzysta z naszego rozstroju i z obojętności Europy, by nas zgnieść i wytępić do ostatka i raz przecie skończyć z tym narodem, co jej wciąż staje w poprzek drogi, wciąż ją z maski odziera przed Europą” – przekonywał Władysław Czartoryski przedstawiciel Rządu Narodowego w Paryżu.

Pod koniec lutego 1864 roku, przywódca Hotelu Lambert w liście do Romualda Traugutta był zdecydowanie przeciwny zakończeniu powstania. „Całoroczne doświadczenie przekonało Rosjan, że oporu zbrojnego w Polsce nie złamią, dopóki duch narodu w tej jak dotąd będzie się trzymał dzielności. Nie pomogły egzekucje i wywożenia, spostrzegli Moskale, że aby nas zwyciężyć, aby rozbić Rząd i Organizację Narodową te kardynalne warunki powstania, jeden jest tylko sposób: rozdwoić nas po dawnemu” – pisał.

Rosyjska propaganda i agentura pracowała pełną parą, aby zaszczepiać wśród Polaków zwątpienie i konflikty, ale tym razem zabójczy cios zadali powstaniu Austriacy. Galicja była zapleczem dla walczących w Królestwie. Stamtąd wyruszały kolejne oddziały, aby stawać u boku rodaków zza kordonu, szmuglowano broń, zbierano fundusze, leczono rannych, udzielano schronienia. Prusom udało się jednak, za rosyjską zgodą, wciągnąć Wiedeń w wojnę przeciwko Danii. Znów odżyło zabójcze dla narodu Święte Przymierze, gdy Franciszek Józef ogłosił w Galicji stan oblężenia. „Zabór austriacki”, który oddał tyle usług powstaniu, stracony został dla sprawy” – notował Artur Śliwiński.

„Ustawy posłuszeństwa”

Galicyjska prasa opublikowała na pierwszych stronach datowany 29 marca 1864 roku manifest cesarski. Franciszek Józef I zapewniał w nim, iż w związku z dotychczasowym „poruszeniem” i „wypadkami nieszczęsnymi” w Królestwie Polskim wykorzystywał obowiązujące ustawy z „wszelkim pobłażaniem” oraz „łagodnością”, których celem było „uśmierzenie umysłów rozdrażnionych i odwrócenie obałamuconych z drogi zgubnej”.

Zachowanie Polaków nie odpowiadało „oczekiwaniom rządu”. Organizowali oni stale tajne związki, werbunki, a „porządek prawny narażony był na zwichnięcie” i „takiego stanu wcale ścierpieć nie było można”. Dlatego cesarz sięgnął po „środki wyjątkowe”, i jak każdy z nich korzystający w dziejach, przekonywał, iż pragnie, aby stały się one „jak najrychlej zbytecznymi”. Uzależnione to jednak zostało od poparcia „ustawom posłuszeństwa”.

Galicyjskim poddanym przedstawiono cały ich katalog. Dotychczasowe „przekroczenia ustawy” podlegały odtąd sądom wojskowym. Wśród nich na pierwszym miejscu były „zbrodnie zdrady stanu i obrazy Majestatu, obrazy Członków Domu cesarskiego“, „naruszenia publicznej spokojności“. Dopiero dalej wymieniano „zbrodnie powstania i rozruchu”, „gwałtu publicznego“ oraz wykroczenia: „zbiegowiska”, „uczestnictwa w tajnych towarzystwach i zakazanych stowarzyszeniach”, „podburzenia przeciw władzom”, „utrzymywania tłoczarni lub też drukarni pokątnej”, „rozsiewania niepokojących wieści i przepowiedni”. W tym ostatnim nawet komuniści okazali się liberalniejsi od Franciszka Józefa I. Po 13 grudnia 1981 roku, „przepowiednie” nie zostały zakazane w jaruzelskim dekrecie. Wprowadzono także godzinę policyjną. „Szynki piwa, wódek, kawy i cukiernie” nakazano zamykać o 22.00, natomiast restauracje godzinę później. Ogłoszono również listę tytułów, które pozbawiono pocztowego debitu w Galicji, a wśród nich nawet. „Odpust zupełny Ojca Świętego Piusa IX i rozpamiętywanie cierniowego męczeństwa, jakiego od Moskwy doznaje wierna katolicka Polska”…

Radośnie powitać stan oblężenia 

W wiedeńskich rządowych gazetach pojawiły się artykuły określające Rząd Narodowy jako „terrorystyczny”, a autorzy tekstów zapewniali, że Polacy, jeżeli tylko „zachowają nieuprzedzone oko i sąd”, to wprowadzony stan oblężenia „pochwali, a nawet – jesteśmy tego pewni – radośnie go powita”.

„Komenderującemu jenerałowi kraju”, gubernatorowi wojennemu i cywilnemu Galicji feldmarszałkowi-porucznikowi Mensdorff-Pouilly przyznano prawo zawieszania wszystkich pism „celom stanu oblężenia przeciwnych”. W wydanych obwieszczeniach nakazał on również „ogólne rozbrojenie” czyli oddanie „jakiejkolwiek broni, tak palnej jako też siecznej i broni do kłucia, tudzież przedmiotów amunicyjnych”.

Jednakże wyroki zapadające przed sądami wojskowymi, w porównaniu z tymi, które ferowały sądy rosyjskie były nieporównywalnie mniejsze. Za nielegalne posiadanie broni groziła grzywna lub od 3 miesięcy do roku więzienia. Niższe sankcje ogłoszono wobec legitymujących się fałszywymi dokumentami bądź udzielającymi gościny osobom bez zameldowania.

Wyjątkowo dotkliwe było obwieszczenie nakazujące w ciągu 48 godzin obowiązkowy meldunek na policji wszystkich cudzoziemców i konieczna zgoda na pobyt uzależniona od jego celu. W razie nie dopełnienia tych przepisów stawiano przed sądem i wydalano „bez wyjątku do kraju ojczystego”. Dla przybyłych z Królestwa Polskiego oznaczało to wydanie w ręce Moskali, czyli faktycznie zesłanie na Sybir. Była to najokrutniejsza i coraz częstsza z szykan, szczególnie wobec pojmanych w pobliżu granicy. Galicyjskie więzienia zapełniły się powstańcami i osobami je wspierającymi. Tylko w kwietniu w samym Lwowie trafiło do nich ponad 1200 osób, nie rzadko obchodzono się z nimi w sposób okrutny.

Stryczek albo emigracja

Powstańczy naczelnik Lwowa w wydanym oświadczeniu do mieszkańców miasta wyjaśniał: „chęć bronienia i wspierania sąsiedniej Moskwy, nie mogącej pokonać walczącego ze śmiercią narodu, chęć złamania powstania narodowego i odjęcia mu tych słabych nawet posiłków, jakie mu nieśli Polacy w Galicji zamieszkali, chęć podania ręki najzaciętszemu wrogowi Polski w celu wytępienia narodu polskiego – oto powody ogłoszenia w Galicji stanu oblężenia. Obywatele! Pomnożyła się liczba jawnych wrogów Polski…”.

Cios Wiednia był jednak skuteczny. Już na początku marca 1864 roku naczelnik wojskowego okręgu z Krakowa pisał do płk. Jana Stelli-Sawickiego „Strusia”: „rząd austriacki zrobił taki nacisk na naszą sprawę, że ona pomimo najusilniejszych chęci na jakiś czas przycichnąć musi. Cała młodzież, która tu była, nielegalnie wyjechać musiała albo do obozu (których bardzo mała liczba), albo za granicę, a jeszcze gorzej, że najwięcej nie mających funduszów internowaną być musi do fortec. Z tej racji, co tylko było na urzędach mniejszych jako pomocniczych do roboty, nikt nie pozostał… a moja osoba tak już jest znana, że nie sposób się ukryć dłużej i muszą mnie wyśledzić, a w takim razie oddadzą najpewniej Moskwie i tam – jako oficer, dowódca oddziału przez całe lato pod swoim nazwiskiem, i jako obywatel, nic innego tam [mnie] nie czeka jak stryczek – więc po naradzie ogólnej moja pozycja uwzględnioną została i jutro wyjeżdżam do Paryża…”.

„Taka jest Moskwa…”

W takiej sytuacji Romuald Traugutt wydał „Odezwę do rządów i ludów Europy” datowaną 18 marca 1864 roku. Był to: „Jeden z najtragiczniejszych protestów przeciwko gwałtowi w polityce i dyplomacji” – jak napisze biograf powstańczego dyktatora. „Dla nas «nie pożądaj cudzego; nie czyń drugiemu, czego nie chcesz, aby tobie czyniono» jest główną podstawą wszystkich stosunków społecznych, tak dobrze podstawą praw narodów, jak i stosunków wzajemnych rodzin i jednostek, z których narody się składają; bo my w swej prostocie nie umiemy pojąć, jakim sposobem to, co obowiązuje każdego w szczególności, nie ma w równej że sile obowiązywać ogółu całego” – słowa te kierował pod adresem Wiednia. Natomiast o zachodnim sąsiedzie, który od pierwszych dni powstania współdziałał z Petersburgiem pisał: „rząd pruski grabież, łupiestwo i despotyzm wytknął sobie jako systemat polityczny, który nie tylko u siebie, ale i w całej Europie, w stan normalny zamienić pragnie”. Nie miał żadnych złudzeń wobec Moskwy: „Niech się więc nikt nie dziwi słysząc o barbarzyństwach, gwałtach i okrucieństwach wszelkiego rodzaju przez Moskwę u nas dokonywanych i przypominających wieki zamierzchłej przeszłości. Dziwić by się raczej należało, jeżeliby tego wszystkiego nie było…. Taka jest Moskwa, a pielęgnowana przez carów inną być nie może, kto zaś z nią trzyma, ten sam na siebie wyrok wydaje i jasno wskazuje światu, kim jest i dokąd dąży”.

Europa nie zdobyła się już nawet na gesty. Władysław Czartoryski nie pozostawiał żadnych złudzeń: „Jesteśmy sami, pozostaniemy sami”. Ponad wiek później Książę Poetów napisze: „ci których dotknęło nieszczęście są zawsze samotni… / ale obrona trwa i będzie trwała do końca…”.

Jarosław Szarek

Ilustracja: Józef Chełmoński, Kazimierz Pulaski pod Częstochową, olej na płótnie, 1875, 87 × 144 cm

Artykuł przygotowany dla „Gazety Polskiej Codziennie”

1 Comment on Jarosław Szarek – „Raz skończyć z tym narodem”

  1. Aktualne wielce, do dziś dnia, tyle że carów białych zastąpili sto lat temu czerwoni iudoskonlili system. Poza tym bez zmian !

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: