Italia – A może nowe wybory ?


chmurki w san

Wybory parlamentarne we Włoszech zaskoczyły obserwatorów, a także samych Włochów, albowiem praktycznie nie wyjaśniły sytuacji, a nawet ją zagmatwały. Wyniki uzyskane przez główne partie nie pozwalają bowiem na samodzielne rządy, a prawdopodobnie będą kłopoty z powołaniem rządu koalicyjnego. I tak Bersani ze swoją centrolewicą zdobył zaledwie 29,54%, depcze mu po piętach Berlusconi z centroprawicą – 29,18%! -, a trzecie miejsce zajął Ruch Pięciu Gwiazd ( Movimento Cinque Stelle ) słynnego komika Beppe Grillo z wynikiem 25,55%, co jednak jest sensacją. Okazuje się, że komik na emeryturze może robić polityczną karierę. Kto wie czy w ojczyźnie komedii dell’arte Grillo nie jest postrzegany jako sympatyczny i nieco postrzelony Arlekin ? Wielkim przegranym – czego się zresztą  spodziewano – jest niedawny premier Mario Monti, eksponent interesów UE i egzekutor polityki „austerity”, bardzo niepopularnej w Italii. Uzyskał więc zaledwie 10,56%, a zatem głosował nań tylko co dziesiąty obywatel. Dalej maszerują zwolennicy Lega Nord ( 4,1%) i „Lewica, ekologia i wolność” ( SEL) z 3% poparciem. Partyjka „Rewolucja obywatelska”, przewodzi jej Antonio Ingroia, jest na dalszym miejscu z mizernym wynikiem ( 2,24%), wyprzedzając nieznacznie Fratelli d’Italia ( 2%) oraz Unione di Centro (UDC) z wynikiem 1,8%.  Za nimi kroczy Oscar Giannino ze swoim ruchem „Fare per Fermare il Declino” ( tzn. Czynić by Zatrzymać Upadek!) z kiepskim rezultatem 1,12%, co wskazuje, że chyba niewielu chce  upadek kraju powstrzymać.

 

Na uwagę zasługuje kompromitujący wynik Włoskiej Partii Socjalistycznej (PSI), która zdobyła jedynie 0,2% ! Ale i prawica ( La Destra) uzyskała tylko 0,7%, podobnie wiele innych partii i partyjek jak Centro Democratico, Megafono, Partia Emerytów, Umiarkowani w Rewolucji, Grande Sud, Partia Sycylijczyków, Porozumienie Ludowe, Dość z Podatkami(!) czy Wolni dla egalitarnej Italii. Tak duży urodzaj na partie owocuje też wielkim rozproszeniem głosów, co częściowo tłumaczy nieomal remisowy rezultat wyborów w konfrontacji dwóch najważniejszych bloków: centroprawicy i centrolewicy. Trochę lepszy wynik dla partii Bersaniego  padł w wyborach do Senatu: 31,63% wobec 30,72% głosów za Berlusconim, ale i tu różnica jest tak minimalna, że można mówić o politycznym remisie. A sytuacja stała się patowa, komentatorzy mówią o niezdolności Włoch do rządzenia republiką, a brak stabilności na półwyspie apenińskim niepokoi zarówno Unię Europejską jak i USA. Szef UE, Jose Manuel Barroso, natychmiast telefonował do prezydenta Włoch Giorgio Napolitano, sugerując że tylko on może uratować chaos, który powstał w urnach wyborczych.  Później z Brukseli wysłano w media instrukcję, że w końcu należy zignorować głosy obywateli, którzy głosowali przeciwko „austerity”, zmarginalizować nastroje populistyczne, bo to one – zdaniem brukselczyków – wpłynęły na  nieokreślony wynik elekcji. Wybory więc mają być fikcją, a UE będzie forsować swoją politykę ? Arogancja to sporego kalibru, bo przecież podważa sens demokracji. A zatem interesy UE mają dyktować Włochom takie czy inne rozwiązania ?  Prezydent Napolitano stwierdził natomiast spokojnie, że „kiedy suwerenny naród wyrażą swoja wolę, głowa państwa powinna tylko oczekiwać postanowień sił politycznych w parlamencie”. I właśnie Bersani podjął dialog z Grillo poszukując zbliżenia oraz koalicji, ale ex-komik, znany z sarkastycznych haseł, będzie chyba trudnym negocjatorem.  W niemieckiej prasie powtórzono wypowiedź jednego z polityków: „Wybory we Włoszech wygrali dwaj klowni: Grillo i Berlusconi”. Lepszym komentarzem było dyplomatyczne stwierdzenie Angeli Merkel, że „Italia znajdzie swoją drogę”, ale Barroso ma się naradzić w Brukseli z Montim. Sekretarz stanu USA John Kerry będzie w Rzymie z okazji spotkania na temat Syrii, nie omieszka więc wysondować sytuację w sojuszniczym kraju, dotkniętym tak niejasnym rezultatem wyborów. Gdyby petraktacje dla sformowania rządu koalicyjnego utknęły w martwym punkcie, to grożą nowe wybory. Grillo stawia warunki centrolewicy, a jednym z postulatów jest renegocjacja długu Włoch, który ustępuje tylko greckiemu. Domaga się też reformy systemu wyborczego, ograniczenia do dwóch kadencji posady premiera, a polityków nazywa „hojnymi fircykami”, proponuje niższe pensje dla urzędników państwowych. I wróży, że naród zechce powrotu  do liry, jeśli warunki nie ulegną zmianie jak powiedział w wywiadzie dla prasy. Widmo opuszczenia strefy euro pewnie niepokoi Berlin, czy jednak skłoni Bersaniego do ustępstw ? Z jednej strony Grillo jest wzywany przez swoich zwolenników do dialogu z szefem centrolewicy ( oficjalna jej nazwa to Partia Demokratyczna), a z drugiej obraża Bersaniego określając go jako „nieboszczyka, który mówi”!  Czy dojdzie w ogóle do kompromisu? Na razie trwają wstępne negocjacje, ale dopiero od 15 marca nabiorą tempa, gdy prezydent otworzy nowy parlament i oficjalnie zaapeluje o utworzenie rządu. W wielu punktach Bersani zgadza się z Grillo, jest więc nadzieja na rząd koalicyjny, tym bardziej że obu politykom nie pali się do nowych wyborów, które mogłyby przynieść więcej głosów Berlusconiemu.

 

Jakie wnioski dla Polski płyną z ostatnich wydarzeń w Italii ? Po pierwsze nadmiar partii i partyjek nie wspiera narodowego consensusu, rozbija głosy wyborców na tyle opcji, że najważniejsza z nich – ta, która mogłaby służyć narodowi – nie dostaje należytego poparcia w urnach. To warto wziąć pod uwagę w najbliższych wyborach parlamentarnych w III RP, jeśli panujący układ czyli tuskokomorowszczyzna w ogóle do wyborów dopuści. Pozostaje jeszcze kwestia serwerów. Komik Grillo nie jest jednak włoskim „palikotem”, choćby dlatego że kieruje się interesem narodowym, interesem warstw uboższych i klasy średniej, zdecydowanie odcina się od oligarchów. Niezadowolonych jest we Włoszech wielu, młodzi emigrują za chlebem, choć oczywiście nie tak masowo jak w Polsce. Docierają nawet do Australii, gdzie dostają lepsze płace niż w ojczyźnie. Niedawno spotkałem w autobusie dwóch młodych Włochów, jeden z nich mówił, że pracując w Rzymie szesnaście godzin na dobę jako kucharz zarabiał zaledwie tysiąc euro na miesiąc! A zatem w jego życiu poza pracą i snem nie było miejsca już na nic! Podobnego wyzysku nie notowano przed powstaniem Unii Europejskiej.

 

Do połowy marca będzie więc trwał w Italii polityczny impas, chociaż Bersani i Grillo już sondują warianty kompromisu. Bersani szuka koalicjanta jak kiedyś ( w r.2005) PiS, a Grillo chce swoje karty wykorzystać najlepiej, gra na czas pomimo petycji jego zwolenników ( 150 tys. podpisów), aby prowadzić rozmowy z Partią Demokratyczną ( centrolewicą). Obaj wykluczają kompromis z Berlusconim.

Marek Baterowicz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: