Marek Baterowicz – IGRZYSKO CZY POŚMIEWISKO ?
( na Pulsie Polonii – pulspolonii.com – nazwano go Goebbelsem PO! A przybył na zaproszenie Australijskiego Instytutu do Spraw Polskich, który dba o interesy lobby Michnika, a nie o sprawy polskie i od lat sprowadza z Kraju tylko ludzi z tego kręgu, a np. prof. Andrzeja Nowaka z UJ nie zaprasza…ale cóż oba profile się tu wykluczają! )
Nowa wizyta prof. Normana Daviesa wywołała już sporo szumu, także krytycznych wypowiedzi na Pulsie Polonii. Cztery komentarze po sprawozdaniu z wizyty u pp. Tyddów druzgoczą wypowiedzi profesora, również jego lekceważący stosunek do pytań z sali, który świadczy,że doradca Tuska czuje się jak gwiazdor mogący ignorować fakty i audytorium. Wbrew logice i dobrym obyczajom lży legalną opozycję w III RP nazywając ją …sektą albo grupami…awanturników (?). Tymczasem dobrze widzimy, że to politycy PO prowokują opozycję właśnie wywołując awantury ( jak Niesiołowski), niegodne demokracji, podobno zainstalowanej w Polsce po 1989, ale naprawdę proklamowanej bez pokrycia. Prof. Davies jakby nie dostrzegał potrzeby walki z korupcją w III RP i uzdrowienia wymiaru sprawiedliwości, o co od dawna daremnie zabiega Prawo i Sprawiedliwość, skutecznie blokowane przez układ post-komunistyczny i sądy na usługach dawnej nomenklatury, wzmocnionej młodszymi adeptami ( jak właśnie Tusk, Lis, Schetyna, Arabski, czy Komorowski – wielki kibic WSI). Układ ten posiada też silny poligon medialny w redakcji Michnika i TVN. Jest to praktycznie scementowany reżim o rysach dyktatury w kraju nominalnie demokratycznym. Nie można zresztą mówić o demokracji tam, gdzie nie ma niezawisłych sądów. To raczej demokratura.
Prof. Davies kpi z „herezji” smoleńskiej i wmawia nam, że nie było zamachu na samolot, gdy wszystkie poczynania rządu, komisji „śledczych” i sterowanej odgórnie prokuratury dowodzą , że właśnie zamach był, jeśli muszą go kryć prymitywne i urągające prawom fizyki werdykty Anodiny i Millera. Wiarygodność tych raportów jest zerowa. Jako historyk prof. Davies powinien wiedzieć, że ta zbrodnia w końcu zostanie wyjaśniona, tak jak uprzednio katyńska. Dlaczego więc angażuje swój intelekt i honor w obronę sprawy przegranej w przyszłości ? Czy tylko dlatego, że jest doradcą premiera ? Dwa lata temu był w Australii na zaproszenie „mocnej grupy pod wezwaniem” z Melbourne i wygłaszał podobne banialuki, a nawet chwalił się, że ściskał dłoń Putina! Anglicy lubią Ruskich, co wypomniała książka Petera Wrighta „Spycatcher” ( 1987) przedstawiająca listę brytyjskich szpiegów sprzedających sekrety Kremlowi jak np. Kim Philby, Guy Burgess, Donald Mclean, Sir Anthony Blunt, John Cairness…Umacniali imperium Sowietów. Ale nie podejrzewam, by prof. Davies szedł w ich ślady.
Kiedyś z zapartym tchem czytałem jego książki, poczynając od „Orła Białego…” ( świetna praca o wojnie polsko-bolszewickiej), też „Boże Igrzysko” ceniąc jego ogromną wiedzę i serce nam życzliwe. Wiele np. uczynił dla badań deportacji na Sybir. Atoli później w tomie „Europe” ( 1997), przeznaczonym dla czytelnika już nie polskiego, dostrzegłem jednak tony i detale niezbyt miłe dla nas, które wynikały chyba nie tylko z pośpiechu. Tak jakby naszą historię nagle inaczej traktował na europejskim podwórku, a inaczej w tomach dla nas pisanych. Warto opisać to szerzej. Był to pierwszy sygnał, że profesor nie zawsze jest mężem niezawodnym. Dzisiaj potwierdza to stanowisko doradcy Tuska i szereg enuncjacji na poziomie filipa z konopii jak np. zapewnienia, że w roku 1989 usunięto komunistów od władzy. A dawniej on sam miał tu wątpliwości jak czytamy we wstępie do wydania polskiego „Serca Europy” ( Londyn, Aneks, 1995) : Dwa lata po „wyzwoleniu” byli klawisze więzienni ciągle zasiadali w Sejmie ubrani w szaty obrońców ładu i porządku ( str. 18), albo : „…byli komuniści i ich partnerzy z dawnego Frontu Jedności Narodu ciągle posiadali rozwiniętą sieć powiązań w terenie i prawdopodobnie dostęp do środków finansowych” ( str.19). A tenże wstęp kończy minorowe zdanie” „ Nadal nie można przewidzieć kształtu politycznego Polski”.
I to się akurat zgadza, bo twór post-magdalenkowy ( dziwna hybryda III RP z elementami PRL-bis) – przeżarty korupcją i agenturą – nie spełnia aspiracji Polaków do normalnego państwa, a miało być przecież przyjazne dla obywateli i błyszczeć zaletami demokracji. Jest dokładnie odwrotnie, a o suwerenności nie ma nawet co mówić – bo to co zostało z niej po traktacie lizbońskim odcięła nam operacja smoleńska, zmajstrowana cynicznie przez służby specjalne dwóch państw, którym bardzo przeszkadzało stronnictwo Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z jego polityką jagiellońską, tak źle widzianą na Kremlu. Jeden z internetowych wpisów wykłada też jasno: „Gdybyśmy żyli w normalnym kraju to ten pupil WSI nie zajmowałby Belwederu”. Kraj wymaga więc repolonizacji nie tylko gospodarki. Obcy emisariusze nam tu nie pomogą…
A pamięć o smoleńskiej tragedii chcą nam zamulić i odebrać, na szczęście nie wszędzie, bo na antypodach były odprawione msze święte. Natomiast we Wiedniu patriotyczna Polonia musiała zorganizować mszę w katedrze Św.Stefana, bo polski kościół na Rennwegu bojkotuje rocznicę kwietniową. Ksiądz rektor zamówił na cały rok msze święte każdego 10- tego za dusze współbraci, aby przypadkiem emigranci nie mogli zrobić mszy smoleńskiej w tym kościele! Posunięcie na miarę kapłana wyświęconego może przez Putina ? Oddaje niestety rozmiar nikczemności pewnych ludzi, a może ich tchórzostwa ? Jeżeli będziemy się wstydzić celebrowania pamięci Ofiar z Tupolewa, to stracimy godność narodową i ostatnie szczątki niepodległości.
Prof. Davies zaleca, by nie mówić źle o Polsce – racja! Sęk w tym jednak, że Polski jeszcze nie ma. Post-magdalenkowa hybryda czy owa „poczwarka, która wykluła się z motyla opozycji” ( wg Wildsteina) , owa III RP jest tworem z gruntu chorym i antydemokratycznym. Pomysł budowy IV RP pozostaje więc nadal w mocy, dlatego krytyka III RP jest naszym świętym obowiązkiem, a nie czymś nagannym.
Marek Baterowicz
Photo: Clara Molden
Skomentuj