„Na własnej skórze” – pierwszy amerykański Motocyklowy Rajd Katyński
Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński to impreza patriotyczna organizowana od 2001 roku przez powołane w tym celu stowarzyszenie. Rajd powstał z inspiracji ks. Zdzisława Peszkowskiego, a jego celem jest odwiedzenie miejsc związanych ze zbrodnią katyńską i historią Polski na Kresach Wschodnich, a także spotkania z mieszkającymi tam Polakami. Założycielem i prezesem Stowarzyszenia „Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński” jest Wiktor Węgrzyn. Trasa rajdu w każdym roku jest nieco inna, lecz zawsze obejmuje miejsca związane ze zbrodnią katyńską: Charków, Katyń i Miednoje. Tegoroczny, XIII Rajd Katyński wyruszył z Polski 24 sierpnia i potrwa do 15 września.
W tym roku na kontynencie amerykańskim odbywa się siostrzany rajd, z którego inicjatywą wyszedł Jacek Kawczyński mieszkający w Chicago przyjaciel pomysłodawcy Rajdu Katyńskiego, Wiktora Węgrzyna. Wyruszył jednocześnie z rajdem polskim, a jego celem jest odwiedzenie pomników i tablic na terenie USA i Kanady upamiętniających zbrodnię katyńską.
25 sierpnia Polonia w Toronto miała okazję powitać uczestników rajdu. Pod Pomnikiem Katyńskim przy Roncesvalles spotkali się reprezentanci polonijnych organizacji, między innymi Polonii dla Prawa i Sprawiedliwości, z przewodniczącą Małgorzatą Karnowską, którzy byli opiekunami rajdu na terenie Kanady. Były polskie flagi, biało-czerwone kwiaty. W imieniu Okręgu Toronto KPK powitał uczestników Bartłomiej Habrowski, który opowiedział przybyłym dzieje powstania torontońskiego pomnika.
Na uczestników rajdu z Chicago czekali kanadyjscy motocykliści. Przybyli złożyli kwiaty i zapalili znicze pod Pomnikiem Katyńskim, pod Tablicą Pamięci Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, a także pod usytuowaną nieopodal tablicą upamiętniającą Polaków zesłanych na Syberię. Później motocykliści udali się do Parku im. Paderewskiego, aby złożyć kwiaty w Alei Dębów Pamięci Ofiar Katynia i pod pomnikiem upamiętniającym bohaterów spod Monte Cassino. Przybyłych powitał komendant Placówki 114 SWAP Krzysztof Tomczak, a o historię Alei Dębów i sylwetkach upamiętnionych zamordowanych w Katyniu opowiadał druh Andrzej Kawka.
Ostatnim miejscem w GTA na trasie Rajdu Katyńskiego była Tablica Pamięci Ofiar Katastrofy Smoleńskiej w Brampton. Następnego dnia uczestnicy rajdu pojechali do Niagara on the Lake na cmentarz polskich żołnierzy. Później ich trasa wiodła już przez Nowy Jork do Chicago.
Jeden z motocyklistów z Toronto zapytany o powody swojego uczestnictwa w imprezie, powiedział:
„Jesteśmy motocyklistami, jesteśmy Polakami, czy to nie wystarczający powód? Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wzięli udziału w powitaniu kolegów z Chicago.”
W grupie motocyklistów z Toronto znalazł się też 30-letni Piotr Jurek, uczestnik czterech Międzynarodowych Rajdów Katyńskich, które wyruszają z Polski.
– Pierwszy raz pojechałem na Rajd Katyński w 2007 roku i tam poznałem właśnie Jacka Kawczyńskiego, który dziś poprowadził Rajd po Ameryce Północnej. Uczestnictwo w tej imprezie to duży wysiłek, ale myślę, że każdy motocyklista może temu podołać. Każdy z tych rajdów jest inny, bo inne są czynniki zewnętrzne, nie wszytko da się przewidzieć i zaplanować.
Piotr Jurek na pierwszy rajd zabrał swój kanadyjski motocykl, wysłał go, gdy tylko dowiedział się o imprezie, nie wahał się ani chwili. Później jeździł już na maszynach kupionych w Polsce, bo tak było taniej.
– Uczestniczenie w tych wyprawach, to nieporównywalne z niczym przeżycie – tłumaczy – Na jednej z Mszy rajdowych nasz kapelan wytłumaczył, czym różni się pielgrzym od turysty. Turysta zwiedza miejsca, a pielgrzyma miejsca odwiedzają. Myślę, że dla mnie ten rajd to coś pośrodku tej drogi – z jednej strony jest to pielgrzymka i wielkie duchowe przeżycie, bo miejsca są niezwykłe, ale i z drugiej strony przygoda, bo to wielki trud i egzotyka w pewnym sensie.
– Miejscem które robi największe wrażenie jest Las Katyński – wspomina – Nie da się tej atmosfery opisać. Choćby taki szczegół: kapelan zauważył, że to jest las, w którym ptaki nie śpiewają. Słuchaliśmy tej ciszy.
Albo gdy o zmroku wjeżdżaliśmy na cmentarz w Bykowni, gdzie wszystkie drzewa przewiązane są biało-czerwonymi szarfami, to porażające wrażenie.
Opowiada, że w rajdzie biorą udział rodziny zamordowanych, że jednemu z jego kolegów szef, któremu w Katyniu zabito kogoś bliskiego, ufundował uczestnictwo w rajdzie. I że ksiądz proboszcz z jego rodzinnych stron corocznie prosi o zdjęcia z Miednoje, bo tam zginął ktoś z jego rodziny.
Piotr Jurek na motorze jeździ niemal całe życie – gdy miał kilka lat zaczynał na motorynce, później jako nastolatek szlifował umiejętności na motorowerze kupionym przez rodziców. Pochodzi z małej miejscowości Czechy z Dolnego Śląska i motocykl był sposobem komunikacji ze światem.
– Motocykl był w Rajdzie Katyńskim czynnikiem łączącym wszystkie elementy – chęć pielgrzymowania do miejsc ważnych dla Plaków, zamiłowanie do poznawania historii, chęć oddania hołdu bohaterom, pęd do przygody i pasję motocyklową.
Jacek Kawczyński, komandor Rajdu Katyńskiego po Ameryce Północnej emigrował z Polski i osiedlił się w Chicago w 1973 roku. Szybko zaprzyjaźnił się i zaczął działać wspólnie z Wiktorem Węgrzynem, najpierw w założonej przez niego grupie „Pokolenie” przy Związku Narodowym Polskim, później przy sprowadzaniu i wydawaniu gazetek podziemnych z Polski. Wspólnie założyli Towarzystwo Krzewienia Nadziei, które wspomagało opozycję w Polsce. Kawczyński był przez przedstawicielem na Stany Zjednoczone „Spotkań Lubelskich” – wydawnictwa którego współtwórcą był Janusz Krupski (zginął w katastrofie smoleńskiej). Z Wiktorem Węgrzynem otworzyli w Chicago księgarnię „Spotkania” i sprzedawali książki, w ten sposób wspierając wydawnictwa patriotyczne w kraju. Prowadzili wspólnie radio Wiktoria, przez lata wspierali finansowo Solidarność Walczącą. Wiktor Węgrzyn wyjechał do Polski w 2000 roku i tam rok później zainicjował zorganizowanie Rajdu Katyńskiego. Jacek Kawczyński zdał sobie sprawę, że polonijna młodzież także niewiele wie o Katyniu. Zaangażował się w spotkania i prelekcje w szkołach i organizacjach.
A tak wspomina moment, gdy dowiedział się od przyjaciela o idei rajdu:
– W 2001 roku Wiktor przyjechał do USA i pokazał nam krótki film wideo o Rajdzie Katyńskim. Powiedział mi, że muszę koniecznie wziąć w tym udział. Odpowiedziałem mu: – Zwariowałeś chyba! Przecież ja nie jeżdżę na motocyklu!
Na to on: No, to jest pewien problem, ale zawsze możesz kupić motocykl i zacząć jeździć…
To brzmiało jak szalony żart. Ale niebawem wstąpiłem do klubu motocyklowego „Sokół” i zacząłem oglądać motocykle, wybrałem nawet jeden, ale nie mogłem się zdecydować z kupnem. I wtedy z Wiktorem i naszą koleżanką z „Dziennika Związkowego” Krysią Cegielską spotkaliśmy się i wypiliśmy parę lampek wina. Podczas tego spotkania ona zapytała: „Ty oczywiście jedziesz w najbliższym rajdzie?” Na co ja zacząłem tłumaczyć, że jeszcze nie wiem, bo już niby wybrałem motocykl, ale jeszcze go nie kupiłem, itd. A ona napisała w „Dzienniku Związkowym”, że jadę. No i wówczas nie miałem już wyboru… Motocykl kupiłem, przejechałem się dla wprawy z synem na Florydę, wysłałem maszynę do Polski. Wiktor zrobił mnie komandorem grupy i od tego czasu regularnie jeździłem na otwarcie sezonu motocyklowego na Jasną Górę, gdzie pierwszego roku było nas 70- ciu motocyklistów, dwa lata temu 35 tysięcy.
Motocykl bardzo polubiłem. Bo jadąc samochodem oglądamy mijany świat jak na ekranie telewizora, a na motocyklu mamy szansę go poczuć na własnej skórze. I to pozwala poczuć wolność.
– Nasz rajd wyruszył spod Pomnika Kościuszki w Chicago, przy Alei Solidarności na samym wybrzeżu, w sąsiedztwie pomnika Mikołaja Kopernika – opowiada Kawczyński. Złożyliśmy tam kwiaty, zapaliliśmy znicz, odśpiewaliśmy hymn Polski, wszystkie 4 zwrotki. Nie wiadomo dlaczego, nikt wszystkich zwrotek nie śpiewa. Namawiam Polaków do śpiewania całego hymnu. Tak robią Amerykanie i wszystkie inne narody – znają pełny tekst swoich hymnów, tylko my, urywamy go z niewiadomych powodów, nawet mało kto zna tekst dwóch końcowych zwrotek.
Odśpiewaliśmy też „Polonez Kościuszki”. Wyjechaliśmy do Orchard Lake, gdzie jest seminarium duchowne, Kaplica Katyńska i kaplica poświęcona ks. Peszkowskiemu, który jest też patronem naszego rajdu. Gdyby nie on, Rajdów Katyńskich pewnie by nie było.
Gdy wyjeżdżaliśmy w kierunku Toronto z Orchard Lake było tam 40 kleryków z Polski, którzy uczą się angielskiego i zostaną tutaj w różnych parafiach. Przyjęli nas bardzo gościnnie, opowiadaliśmy im o powodach powołania naszego rajdu. Uderzyło mnie, że wśród nich niewielu wiedziało coś o Katyniu, Wołyniu. Z Orchard Lake przyjechaliśmy do Toronto. Byliśmy zaskoczeni, powitaniem Polonii pod Pomnikiem Katyńskim, gdy zobaczyliśmy czekających na nas ludzi z biało-czerwonymi flagami i kwiatami, zrobiło nam się bardzo miło. To było wzruszające. To że obok Pomnika Katyńskiego stoi od jakiegoś czasu tablica upamiętniająca ofiary tragedii smoleńskiej, a w pobliżu znajduje się też pomnik upamiętniający naszych rodaków wywiezionych na Syberię, to piękna i bolesna zarazem klamra spinająca los kolejnych pokoleń Polaków.
Ośrodek SWAP-owski zrobił na nas wielkie wrażenie – Aleja Dębów, Pomnik Żołnierzy spod Monte Cassino, to dla mnie wielkie przeżycie, bo znałem osobiście Ref-Rena twórcę „Czerwonych maków”. Na jego grobie jestem przynajmniej dwa razy w miesiącu.
Na pytanie, czy amerykański Rajd Katyński wyruszy także w przyszłym roku i czy motocykliści z Kanady mogą się przyłączyć, Jacek Kawczyński zapewnił:
– W przyszłym roku, także wyruszymy równolegle z rajdem w Polsce. Termin rozpoczęcia będzie znany pod koniec roku. Motocykliści z Toronto mogą się przyłączyć przyjeżdżając do nas, do Chicago i rozpocząć podróż z nami, ale mogą też, jeśli nie chcą przekraczać granicy, czekać na nas po swojej stronie. Mogą także dołączyć w Toronto i pokonać wspólnie odcinek kanadyjski – Pomnik Katyński przy Roncesvalles, Park Paderewskiego, tablica w Brampton, Niagara on the Lake. Mogą jechać dalej z nami do miejsc w Stanach Zjednoczonych. Nie ograniczamy, ani nie stawiamy warunków uczestnictwa co do długości odbytej trasy i miejsca przyłączenia się.
Zapraszamy polonijnych motocyklistów w przyszłym roku!
Anna Łabieniec
fot. Anna Łabieniec
Skomentuj