Jarosław Szarek – Państwo tajemne


koperta

1 sierpnia 1944 r. warszawiacy rozpoczęli kolejną bitwę o Polskę. Świat pozostał obojętny wobec ich ofiary, ale, jak wspominała uczestniczka zrywu, łączniczka Teresa Bojarska: „Powstanie dało nam wolność i zjednoczenie. Ludzie czynili sobie nawzajem dobro, różni ludzie… Dorośli i zupełnie starzy obdarzali młodych ciepłem, dzielili się z nami coraz uboższym mieniem. Stanowiliśmy wszyscy jedną wielką wspólnotę”.
 
Przez 63 dni opanowane przez Armię Krajową dzielnice stolicy stały się – po pięciu latach niemieckiej okupacji – skrawkiem wolnej Polski. Na powierzchnię wyszły struktury Polskiego Państwa Podziemnego, którego działalność obejmowała w latach okupacji niemal wszystkie dziedziny życia – od konspiracyjnego wojska Armii Krajowej przez administrację, sądownictwo, po szkolnictwo. Mimo że za taką działalność groziła kara śmierci, zaangażowały się w nią setki tysięcy Polaków. Był to fenomen na skalę europejską, bez odpowiednika w którymkolwiek z okupowanych przez Niemców państw, mający jednak swój pierwowzór. Stworzyło go pokolenie Powstania Styczniowego. Członek Rządu Narodowego Agaton Giller pisał: „Tajemne polskie państwo, które funkcjonowało regularnie, należy do najpiękniejszych objawów narodowego ruchu” i nie ma struktury „podobnej do siebie w dziejach świata ani co do rozmiarów, ani co do form”.
 
 
Naród o wielkiej przeszłości i kulturze
 
 
Kilkadziesiąt lat wcześniej dzięki wysiłkowi, odwadze i poświęceniu tysięcy Polaków – ryzykowali jeżeli nie śmiercią, to co najmniej uwięzieniem lub syberyjską katorgą – powstała w okupowanym kraju sprawnie działająca, konspiracyjna organizacja, wypełniająca obowiązki władzy państwowej: ustawodawcze, organizacyjne, wojskowe, opiekuńcze. Tworzyło to potężne cywilne zaplecze, dzięki któremu powstańcy styczniowi mogli tak długo stawiać zbrojny opór wielokrotnie przewyższającym ich liczebnością wojskom rosyjskim. Cały kraj pokrył się tajną strukturą na czele z Rządem Narodowym.„Na państwowość tę składały się następujące elementy: własny rząd i własna administracja z agendami zagranicznymi, skarb, siły zbrojne, a wreszcie element najważniejszy – naród zamieszkujący odwiecznie to samo terytorium, naród o wielkiej przeszłości państwowej i kulturze, który zdolny był teraz wyłonić z siebie władze rodzime od szczebla najwyższego – Rządu Narodowego – do najniższego – parafialno-gminnego – i obdarzyć je posłuchem” – pisała prof. Franciszka Ramotowska, historyk i najwybitniejsza badaczka tego zagadnienia.
 
 
Ogromną rolę w służbie powstania odegrała policja narodowa, doskonale działała poczta narodowa. Kurierzy z przesyłkami i bronią docierali szybko w najodleglejsze strony kraju. W prace „rządu tajemnego” – wciągnięto setki pracowników służby równie ważnej co poczta – kolei.
Wykorzystywano również telegraf. W czerwcu 1863 r. oficjalna prasa doniosła, że powstańcy korzystają z niego na równi z władzami carskimi. Zadbano nawet o specjalny papier dla Rządu Narodowego i jego wydziałów. Konspiracja potrzebowała funduszy, a te napływały dzięki podatkom nałożonym przez powstańczą władzę. Ściągano je skutecznie.Oto przykład: w hotelu zatrzymuje się nowo przybyły rosyjski urzędnik. W drzwiach staje mężczyzna z podatkowym nakazem płatniczym polskiego rządu. „I urzędnik moskiewski płaci podatek rządowi tajnemu, rządowi pieczęci”. Płacili nawet właściciele domów publicznych, a tych ostatnich się namnożyło. Ze wschodu przybyły dziesiątki tysięcy nowych klientów w szynelach, więc ruch w interesie był spory.
 

Pod sztandar niepodległości

 

Przed 150 laty naprzeciwko siebie stanęły dwie władze. Polacy – obywatele pozbawionej państwa Rzeczypospolitej – każdego dnia stawali przed wyborem, którą z nich poprzeć. Prof. Ramotowska niezwykle trafnie oddała istotę tego wyboru. Z jednej strony władza jawna, obca, zaborcza „wywodząca się z bezprawia rozbioru państwa polskiego, a z drugiej – władza tajna, narodowa, legitymująca się przyrodzonymi prawami do wolności narodu zniewolonego, władza usiłująca wskrzesić upadłe państwo, jako gwaranta tej wolności. Atutem pierwszej była przemoc, drugiej – niezłomna wola narodu uwolnienia się spod tej przemocy”.

I właśnie to pragnienie niebycia niewolnikiem tyle razy wiodło Polaków ku wielkim czynom. Można tylko postawić pytanie, czy zawsze od razu wydającym owoce. Dzisiaj wielkość nie jest w modzie – i nie dotyczy to tylko Polski, ale całej cywilizacji łacińskiej – stąd tak trudno milionom rodaków zrozumieć motywacje naszych przodków, tych z roku 1863 czy 1944. Namnożyło się więc ostatnio osób odsądzających powstańców od czci i wiary, widzących w ich poczynaniach tylko bezrozumne szaleństwo.

Nie jest wyjątkowa opinia sekretarza stanu Rządu Narodowego Józefa Kajetana Janowskiego, że naród uznawany dotąd za anarchiczny – niepoddający się żadnej władzy – podporządkował się Rządowi Narodowemu. Tym samym udowodnił, „że umie być karnym, gdy przewodnicząca mu władza jest swoją, narodową, jest kością z kości i krwią z krwi jego powstałą; że nie tylko pracować, ale ginąć umie dla jego dobra. A tę cechę – zdobytą w tym powstaniu, podnosi jeszcze i ta okoliczność, że ten Rząd Narodowy i te wszystkie jego władze były tajemne, były mitem – pieczęcią. Naród poddawał się nie osobom, bo tych nie znał zupełnie, lecz poddawał się idei władzy narodowej, dzierżącej w swej dłoni, podnoszącej wysoko sztandar niepodległości narodu. Pieczęć była symbolem widomym tej władzy narodowej, tej pieczęci słuchano, tę pieczęć szanowano”.

„Rząd tylko własny przystoi narodowi”

Na pogrzebie Janowskiego – dwa dni przez zastrzeleniem arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie, wydarzeniem będącym iskrą, która wywołała wybuch I wojny światowej – zgromadziły się oddziały Związku Strzeleckiego i Drużyn Strzeleckich. Nad grobem przemówił Józef Piłsudski. „Chowamy członka Rządu Narodowego, Rządu, a nie Rady Narodowej. Rząd bowiem tylko własny – szanowany, a posłuszeństwa wymagający – przystoi narodowi. […] Nie myśl, przyszły żołnierzu polski, że twoja jutrzenka ma być pięknym i różowym zaraniem szczęścia i chwały, że ciebie będą chowali z tymi honorami, jak dziś, po latach pięćdziesięciu – chowamy wodza naszych dziadów. Twoja jutrzenka to błysk pioruna na czarnej chmurce… Twój grób bezimiennym być może. Ty znajdziesz w lesie nieznanym lub na śmietnisku więziennym – tak jak przed pół wiekiem Oni znajdowali. Oni – ci nasi dziadowie, którym ten, kogo dziś chowamy, przewodził”.

I dla tych młodych chłopców, urodzonych kilkadziesiąt lat po styczniowej klęsce, silniejsza okazała się „niezłomna wola narodu uwolnienia się spod tej przemocy” od perspektywy śmierci na więziennym śmietniku. A prowadzący ich do niepodległościowego czynu brygadier Józef Piłsudski, pytając: „Wielkości, gdzie twoje imię?”, sam odpowiadał: „Wielkość naszego narodu w wielkiej epoce 1863 roku istniała, a polegała na jednym może w dziejach naszych rządzie, który nieznany z imienia, był tak szanowany i tak słuchany, że zazdrość wzbudzać może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów”.

 
Jarosław Szarek
 
 
.
Jarosław Szarek, dr historii, redaktor, publicysta, autor książek „Wojna z narodem”, „Czarne juwenalia”; współautor m.in.: „W cieniu czerwonej gwiazdy. Zbrodnie sowieckie na Polakach (1917–1956)”, „Komunizm w Polsce”, „Droga do niepodległości. Solidarność 1980–2005”; serii książek historycznych dla dzieci „Kocham Polskę”.
 
Artykuł ukazał się na łamach „Gazety Polskiej Codziennie”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: